Dzień czwarty

1 czerwca – w gnieździe kosów dzień dziecka na całego





 Wszystkie już z zainteresowaniem patrzą na to, co się dzieje wokół ich małego świata. Każdy ma piórka, wprawdzie skromne, ale nie są już łysymi pisklakami.  







Więcej czasu poświęcają obserwacji i nazwijmy to - wierceniu się. Wśród całej szóstki rodzeństwa zauważalne są coraz większe różnice charakteru. Najwyraźniej widać to między najstarszym i najmłodszym. Myślę, że jest między nimi kilkudniowa różnica w wykluciu się.




Do jedzenia najstarszy zawsze jest pierwszy, zaraz za nim kilku innych, a na końcu dopiero najmłodszy. Sprawia on wrażenie życiowej sierotki. Pozwala rodzeństwu na chodzenie po sobie i nie potrafi się przebić ze swoim małym dziobem do rozdawanego pokarmu. Potrzebuje też oczywiście najwięcej snu, przez co do karmienia trzeba go po prostu budzić. Wygląda przy tym, jakby otwierał dziób nie przerywając spania lub usypiając w czasie przełykania.






 
  




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz