Odkąd zrobiłem notatkę z dnia trzydziestego, minął już chyba tydzień. Ów trzydziesty dzień tej kroniki okazał się ostatnim dniem spotkania z ostatnim kosem z gniazda, którym dane mi było się zaopiekować.
Przez kilka ostatnich dni chodziłem do parku, rozglądałem się w okolicach, pogwizdałem w znanym rytmie, ale kosa już nie spotkałem. Jakoś pusto się zrobiło w ogrodzie... Pod cisem nic się nie dzieje. Koszyk, który służył za gniazdo stracił swoją barwę, porzeczki straciły swoją apetyczność.
W parku jakby kogoś brakowało, jakaś pustka się tu wprowadziła. Nawet kwiczoły się uspokoiły... Miesiąc w kosim towarzystwie to kawał czasu. Tyle się działo i tak intensywnie. Właściwie pisanie tych skromnych notatek, robienie zdjęć i filmików wzięło się z szybkości zmian, jakie dokonywały się w gnieździe. Po namowie przyjaciół zdecydowałem się na prowadzenie bloga gniazda kosów.
Pomyślałem też, że warto opisać całą tę historię, bo w chwili, gdy znalazłem kosie gniazdo, szukałem w internecie właśnie czegoś takiego. Gdy ma się kilka głodnych dziobów w domu to każda informacja, podpowiadająca jak sobie z nimi poradzić, jest bezcenna. Ogromną pomocą były dla mnie wskazówki innych, doświadczonych w pomocy ptakom. Strona www.ratujmyptaki.org dała podstawową profesjonalną wiedzę w temacie. Dzięki tym wszystkim informacjom udało mi się wyprowadzić kosy z gniazda.
Pomyślałem też, że warto opisać całą tę historię, bo w chwili, gdy znalazłem kosie gniazdo, szukałem w internecie właśnie czegoś takiego. Gdy ma się kilka głodnych dziobów w domu to każda informacja, podpowiadająca jak sobie z nimi poradzić, jest bezcenna. Ogromną pomocą były dla mnie wskazówki innych, doświadczonych w pomocy ptakom. Strona www.ratujmyptaki.org dała podstawową profesjonalną wiedzę w temacie. Dzięki tym wszystkim informacjom udało mi się wyprowadzić kosy z gniazda.
Pożegnanie się z gniazdem kosów nie jest łatwe. Trudno znaleźć właściwe słowa na dobre podsumowanie tego wyjątkowego czasu. Myślę więc, że najlepiej będzie zakończyć fragmentem książki, która zawsze była mi bliska, a w ostatnich dniach towarzyszyła mi w sposób szczególny. Dziękuję za każdy zostawiony ślad i za przemiłe wyrazy sympatii. Może będzie jeszcze okazja do spotkania się w innym czasie, przy innym gnieździe?... :) Jeśli kosy wrócą, na pewno dam znać. Pozdrawiam wszystkich "lasu miłośników, przyrody czcicieli - Leśnych Ludzi".
Wokoło po wszystkich drzewach i krzakach, łozach i szuwarach, po wodach, ziemi i niebie rozpoczynał się ostatni akt dnia i wieczorne wszelkiego stworzenia pacierze. U podsieni swego gniazda leśni ludzie usiedli na dębowej podwalinie, zapatrzyli się, zasłuchali, umilkli.
I z cicha Rosomak zaczął:
— Pochwalony bądź, Panie, coś te cuda uczynił. Pochwalony bądź i błogosławiony głosami i sercami nas tu wszystkich, w boru żyjących. Dzięki Ci, Panie, za to niebo pogodne, za dzień słoneczny, za zieleń drzew, za ten wieczór, za Życie! Święci się Imię Twoje w tej ptasiej pieśni i w naszej duszy, ku Tobie otwartej, jako te ptaki i kwiaty; i Królestwem Twym niech będzie ten zakątek, a wolę Twą uszanujemy, jako ją szanuje wszelkie stworzenie, uznając Twą mądrość, moc i miłość. I ufni jesteśmy, że jako mrówce i kwiatom, tak i nam pożywienie zgotuje słoneczny dzień jutrzejszy na Twe rozporządzenie. A winom naszym wybaczaj, Panie, bośmy przed Tobą głupi i mali, przeto grzeszni! A nie daj nam, Panie, złą myślą lub czynem zakłócić tego bezludzia, gdzie rządzi Twoje tylko przedwieczne prawo i ład, i zachowaj nas, Ojcze, jako robaczka w dłoni, bezpiecznie! — Amen, amen, amen! — świergotały ptaszki, szmerały brzozy, ćwierkały owady i stłumionym szeptem potwierdzili leśni ludzie. Cichło wszystko, pociemniały tajemniczo gąszcze, gasły barwy.
Ale znad drzew wystąpił sierp miesiąca i osrebrzył oblicze Chrystusowe na krzyżu, który od dołu w mgły wtulony, zda się, nad ziemią płynął jak zjawisko. Ochłodzone rosą powietrze wionęło wonią miodu i balsamu, na brzózkę u krynicy zleciał słowik — lutnista, żabie kapele uderzyły w basetle; bez szelestu krążył nad polaną lelek, polując na ćmy… Ukojona w ciszy wielkiego spoczynku zeszła na ziemię noc.
I tak skończył się pierwszy dzień bytu leśnych ludzi..
Maria Rodziewiczówna, Lato Leśnych Ludzi
Aż mi brak słów na coś tak niesamowitego!
OdpowiedzUsuńBrawo! Za samo działanie jak i udokumentowanie!
Az zazdroszczę Twoich doświadczeń z wychowywaniem piskląt.
Ale ty masz extra, Boże super.. :) Też tak chcę :) Czyli ty byłeś ich nową mamą :) Extraaa :>>
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za opisanie tej pięknej historii :)Ona się nie kończy, bo matką się jest... Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńAnia
Wspaniała historia. Aż trudno uwierzyć, że zdarzyła się naprawdę. Oby żyło im się jak najlepiej :)
OdpowiedzUsuńWielkii szacunek. Oby więcej było takich ludzi jak Pan
OdpowiedzUsuńJa również dziękuję za tę historię.Jestem pod wielkim wrazeniem ! Wiele się dowiedziałam na temat kosów. Byłam zielona w temacie kiedy w maju moje koty zrobily pogrom dwóch gniazd, w tym na pewno jedno kosów, łapałam ptaszki po ogrodzie próbowałam ratowac, ale nie miałam pojecia co zrobic, byłam przekonana, ze nie dam rady ich wykarmic,bardzo przezyłam ich smutny koniec, a tymczasem mam nastepne gniazdo, kosiki mają moze tydzien.Dyskretnie obserwuję jak rodzice sie uwijaja z pokarmem, duzo zbieraja w moim ogrodzie. Na razie pies przegania koty z pod drzewa.Truchleję na mysl, jak zaczna wyskakiwac z gniazda. Co robić? Jesli przezyją to może za tydzien wyniesc ich do sąsiadów pod geste krzewy róż, koty tam nie lubia wchodzic. Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale u mnie raczej nie maja szans. No chyba, że w domu w klatce.
OdpowiedzUsuńPo prostu brak mi słów!:) i się popłakałam....Dziękuję Panu za wszystko,dziękuję w imieniu kosów.
OdpowiedzUsuńSuper historia :) Wspaniały z Pana człowiek.
OdpowiedzUsuńBrawo!!!!!
OdpowiedzUsuńPięknie się to czytało.
OdpowiedzUsuńOstatni wpis to kwintesencja naszego bytu na Ziemi.
Pamiętajmy, że my tu jesteśmy gośćmi.
Mmmm, co za piękna historia. Jest Pan wspaniałym człowiekiem. Podziwiam Pana. Pozdrawiam ciepło :)))
OdpowiedzUsuńObserwuję ptaki od przeszło 20 lat. Mogę powiedzieć że je kocham. Mam chyba lekkiego fioła na ich punkcie. Dużo by pisać. Wzruszyłam się Pana czułą troską i oddaniem.
OdpowiedzUsuńKurczę są dobrzy i wrażliwi ludzie jak Pan,dziękuję- to za mało powiedzieć. I jeszcze to Lato leśnych ludzi-czytałam dwa razy-prawie przenosząc się w te klimaty i opisy, jak ja to lubię.
Serdecznie dziękuję i pozdrawiam.
Ja właśnie mam w domu młodego szpaka,jest u mnie już 5 dni,mam nadzieję że uda mi się go wychować i zdąży odlecieć przed zimą.Myślę że ten blog powinien trać nadal ,miło się czyta Pana wpisy. Gratuluję pięknych wychowanków.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję Bogu za takich ludzi jak Pan. Życzę wszystkiego dobrego w życiu. Anna
OdpowiedzUsuń