Warto napisać coś o dziobach małych sierot. Z całą pewnością można powiedzieć, że to najpiękniejszy element kosich piskląt.
Są wyjątkowo oryginalne: duże, o pięknej pomarańczowej
barwie, z ciekawie ruszającym się języczkiem. Z czasem zorientowałem się
dlaczego takie jaskrawe i duże. Jaskrawy pomarańcz pozawala przede wszystkim rodzicom
namierzyć pisklaka i trafić prosto do dzioba. Wyobrażam sobie, że gdy dorosły
kos przynosi pokarm do dość zacienionego gniazda, to dzięki kolorom łatwiej mu dostrzec
pisklaki i ich potrzeby. Bez tego trudno byłoby rozpoznać poszczególne małe.
Wielkość także ma znaczenie, bo może się tam zmieścić naprawdę duży kawał
porcji.
Na uwagę zasługuje też język kosów. Oprócz normalnego
zastosowania służy jako blokada, zapora, aby połykane dżdżownice nie wypełzały
z dzioba. Przy pomocy tej blokadki, kosiątka sprawnie ściągały z palca podawaną
im masę białkową.
Czasem mam wrażenie, że dzioby ich otwierają się w momentach
potencjalnego zagrożenia. Domyślam się, że nagłe otwarcie jaskrawo pomarańczowego
dzioba mogło wzbudzić respekt u zbyt blisko przebywającego agresora, który nie
jadł jeszcze śniadania.
Cofając się z refleksją do pierwszych dni, widzę że pisklaki
stają się coraz bardziej ptakami z charakterem. Nie są to już te same, wiecznie
zaspane, mało aktywne stworzenia. Wręcz przeciwnie, coraz bardziej zaczynają
się interesować gniazdem, tym co dzieje się w pomieszczeniu, w którym
przebywają. Nadal siedzą w gnieździe, do którego są przywiązane. Mimo, że nie są
w żaden sposób ograniczone niczym na kształt klatki, same nie opuszczają
jeszcze gniazda.
Patrząc na ich dzioby i badawcze spojrzenia, można odnieść wrażenie,
że są nieco podejrzliwe wobec świata poza granicami gniazda. Rysuje się na nich
jednak odrobina prowokacji :) Widać, że niebawem zrobią użytek ze swojej
ciekawości i braków ograniczeń :)
Śliczne te dzióbki :)
OdpowiedzUsuń