Kosy są coraz bardziej ruchliwe i coraz bardziej ciekawe świata.
Śmiało wychodzą już z gniazda, więc musiałem włożyć je do klatki. Gdyby uciekły z pewnością nie dałyby sobie jeszcze rady same.
Na klatkę zareagowały spokojnie, jakby zupełnie nie krepowała ich wolności. Większość maluchów siedziała przeważnie w gnieździe, ale starsze chętnie zajmowały miejsca na poprzeczkach klatki i krawędziach koszyka.
Widzę, że jedzą nieco mniej. Gdy były nieopierzonymi maluchami, mogły jeść właściwie zawsze. Dzisiaj, podczas niektórych posiłków, prawie nie otwierają dziobów albo biorą pokarm w dziób i go wypluwają. Zastanawiałem się nad przyczynami i doszedłem do wniosku, że chyba potrzebują mniej pokarmu. Z tego powodu wydłużyłem przedłużyłem przerwy miedzy posiłkami. Zaowocowało to zwiększonym apetytem piskląt.
Podczas karmienia dostrzegam też jeszcze jedną różnicę. Na początku sprawiały wrażenie, że mogłyby połknąć wszystko, co tylko wetknąłem im w dziób. Dziś, kilka dni starsze, są bardziej krytyczne wobec proponowanego im jadłospisu. Zaczęły obracać porcje w dziobie, jakby ich najpierw smakowały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz