Dzień dwudziesty piąty


Dzisiaj przyłapałem kosa na podskubywaniu porzeczek! Gdyby to były indyki sąsiada, miałbym pewnie pieczeń z intruza ;). 


 

Trzeba przyznać, że nasz kos w porzeczkach prezentował się wyjątkowo malowniczo. Przypuszczałem, że zapuszcza się w ten zakątek ogrodu, ale podjadanie czerwonych kulek zrobiło na mnie zaskakująco miłe wrażenie. 



Siadał na gałązce krzewu, wypatrywał najlepszą i jednym uszczypnięciem zrywał owoc z małych czerwonych kiści. 


Kwaśne porzeczki najwyraźniej mu posmakowały, a z pewnością urozmaiciły robaczaną dietę.

 
 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz